recenzja: Ataraxia "II Fantasma dell' Opera"
|
|
|
Nazwa zespołu: Ataraxia
Tytuł płyty: "II Fantasma dell' Opera"
Utwory: 1. E'll Fantasma? part 1, 2. E'll Fantasma? part 2, 3. La
Nouva Margherita, 4. II Placo n.5, 5. II Violino Incantanto,
6. Faust In Una Sala Maledetta, 7. Al Ballo Mascherato, 8. La
Lira Di Apolla, 9. II Signore Delle Botole, 10. Nei Sotterranei
Dell' Opera, 11. Le Ore Rosa Di Mazenderau, 12. Fine Degli
Amori Del Mostro
Wykonawcy: Francesca Nicoli - voice / flute, drummachine, Vittorio
Vandeli - classic, acoustic, electric, synth guitars,
Giovanni Pagliari - keyboards, Gorgio Buttazo - ambient
sounds
Wydawca: Avantgarde Music / Mystic Production
Rok, nośnik: 1996, cd
Całkowicie subiektywna ocena (od 1 do 10): 9,5
|
|
|
Przyznam, że do wysłuchania tego dzieła nie zachęciła mnie
muzyka. Przynajmniej było tak wtedy, gdy nie znałam jeszcze
dźwiękowej zawartości albumu. Najpierw zaintrygował mnie jej tytuł
i frapująca okładka. Jak się potem okazało, przypuszczenia były jak
najbardziej słuszne. "Il Fantasma dell' Opera" została zainspirowana
słynnym (przecudownym) literackim dziełem Gastona Lerouxa "Upiór w
Operze". Ponieważ to jedna z najpiękniejszych, najbardziej wzruszajacych
i najbardziej tragicznych książek, jakie dane mi było przeczytać bez
większej zachęty oddałam sie Ataraxii i płycie "Il Fantasma dell' Opera".
Podczas zatapiania się w tej muzyce, przeżyłam cały ogrom różnorodnych
emocji i nastrojów - od lęku po zdecydowanie, od smutku po pozorną
radość. Od zwątpienia po prawdziwą miłość. Zupełnie tak, jakbym
była bezpośrednim obserwatorem cierpienia i Erica. Tak, "Il Fantasma
dell' Opera" wydaje się być znakomitym odzwierciedleniem literackiej
klasyki. Trudno jest zdefiniować tę muzykę. Czai się w niej duch
majestatycznej symfonii, są też elementy operowe i folkowe, niekiedy
nawet przedziera się coś z gotyku. Gitary akustyczne przeplatają
się z klawiszami i fletem. Nad całością dominuje czarujący głos
Francescy Nicoli, która wciela się tu w ukochaną Upiora - Christinę
Daae. Podczas obcowania z tym dziełem słuchacz nieraz czuje gorące
łzy na swej twarzy. Nieraz przychodzi zmierzyć się ze sprzecznymi
uczuciami, z własnym bólem, który nie pozwala na pełną realizację
ukrytych marzeń. Bo taka właśnie jest ta muzyka - wzruszająca, czuła,
piękna, pełna pasji, zaangażowania i... miłości (nie zawsze spełnionej,
ale szczerej i prawdziwej - "La Lira Di Apolla"). Czasem przebłyskają
przez nią okruchy nadziei i radości ("La Novum Margherita", "A Ballo
Mascherato"), innym razem pogrąża w otchłani mroku, tragizmu i niepokoju
("Nei Sotterranei dell' Opera"). Zupełnie jak życie Erica - pełne
przeciwieństw, sprzeczności, bólu, ale i nieprzeciętnej wrażliwości,
oddania, smutku. Jestem pewna, że muzycy Ataraxii nieprzypadkowo za
źródło inspiracji wybrali taką a nie inną lekturę. Czuje się, że na
falach tych dźwięków pływają strzępki ich dusz. Dogłębne cierpienie,
które rozpaczliwie wplata się w tragedię Erica.
Sięgając po "Il Fantasma dell' Opera" bardziej kierowałam się miłością do
Upiora niż dźwięków. Szybko jednak pokochałam samą muzykę - jej emocje,
ekspresję, natchnienie i bolesne piękno. Mimo wszystko warto jednak
zapoznać się z literacką inspiracją. Wtedy odczucia płynące z serca
podczas wsłuchwania się w tę płytę będą intensywniejsze i bardziej
zrozumiałe.
autor: Margaret
tutaj od 00.03.07
|